Wyprawa motocyklowa – jak się przygotować, gdy marzysz o noclegu na łonie natury
Zastanawialiśmy się, o czym możemy napisać w Halloween i doszliśmy do wniosku, że zawsze warto postawić na klasykę. Klasyką w tym dniu są dynie, piły i stwarzające problemy kempingi. Kompletnie nie mamy pomysłu jak użyć dyni, jednak piła łańcuchowa i kemping w kontekście wyprawy motocyklowej, ma potencjał na całkiem przyzwoity artykuł.
O czym naprawdę jest ten artykuł i dlaczego warto przeczytać go do końca?
Nie ważne, ile razy byłeś na kempingu, jesteśmy pewni, że za każdym razem musiałeś się zmierzyć z tym samym problemem. Jest to uniwersalna trudność, która dotyczy każdego podróżnika. Koniec kropka. Zatem temat: wyprawa motocyklowa – jak się przygotować, to idealny moment, żeby o tym napisać.
W dzisiejszym artykule pokażemy Ci „przydasia”, który raz na zawsze pozwoli Ci ten problem rozwiązać! Co więcej, „przydaś” sprawi, że Twoja następna wycieczka motocyklowa, ta ze spaniem na dziko lub na kempingach będzie o wiele łatwiejsza i jeszcze bardziej niezapomniana.
Zapowiada się ciekawie, prawda?
MotoBirds, to co to za problem?
Kiedy biwakujemy podczas naszych motocyklowych wypraw eksploracyjnych, zależy nam na dwóch kluczowych elementach, które tworzą niezapomniane wspomnienia:
- w miarę możliwości szukamy miejsca z dostępem do akwenu wodnego – czy to rzeki, czy jeziora. Po dniu spędzonym w siodle uwielbiamy pływać, a dodatkowo ułatwia to też tematy praktyczne, jak np. gotowanie itp.,
- w wymarzonym miejscu na nocleg musi być możliwość rozpalenia ogniska: gotujemy na ogniu i/lub po prostu cieszymy się samym jego oglądaniem. To magiczne chwile i wspaniały sposób na zakończenie dnia w siodle.
I to rozpalenie ogniska, jest właśnie problemem, który pomożemy Ci rozwiązań. I dla jasności, wcale nie chodzi o zawilgocone zapałki…
Jaki jest problem z ogniskami?
Jeśli myślimy o ognisku, musimy mieć… drewno.
Nigdy nie mieliśmy zamiaru wozić na motocyklu żadnej maczety ani siekiery (to dopiero byłby temat na artykuł w Halloween!). Byliśmy więc poważnie ograniczeni do małych gałęzi, które mogliśmy zbierać i ręcznie łamać na nasze wieczorne ogniska. Większe i praktyczniejsze konary, czy wyschnięte drzewa były poza naszym zasięgiem.
Tak było do dnia, w którym natknęliśmy się na przenośną, kempingową piłę łańcuchową! Eureka – dokładnie tego nam było trzeba! To maleńkie narzędzie, które można złożyć do poręcznego pokrowca. Nie zajmuje dużo miejsca – bez problemu mieści się w bagażu motocyklowym. A okazuje się, że na biwakach jest na wagę złota!
Z zasady nie wierzymy reklamom, więc zabraliśmy taką piłę ze sobą na wyprawę. W celu przetestowania, oczywiście. Mieliśmy akurat kilka dni wolnego i plany eksploracji litewskiego TET (szlak Trans Euro Trail. Kilka dni na łonie natury. Spanie na dziko. Podziwianie nieskażonej natury Litwy, o której tyle słyszeliśmy. Pisząc krótko – idealne warunki do testów.).
Czy to historia z happy ednem?
Wyprawa, a raczej „kilkudniowy wypad” okazał się pod każdym względem fantastyczny, a „podręczna piła” mocno się do tego przyczyniła. Dzięki nowemu „przydasiowi” szybko i bez najmniejszego problemu mogliśmy spokojnie przygotować wieczorne ogniska. A co za tym idzie, upichcić kilka świetnych steków i litewskich kiełbasek (też całkiem niezłych).
Bez podręcznej piły „przydasia” nie ruszymy się już na żadną wyprawę w dzicz!
Ta historia ma drugie dno
Na samym szlaku TET piła znalazła też inne zastosowania. Po letnich burzach zwaliło się na szlak sporo drzew i konarów. Nie wszystkie mogliśmy objechać. Nie było też mowy, żeby usunąć je ręcznie. Jak myślisz, co uratowało sytuację? Podręczna piła 🙂 Nic nie było w stanie nas powstrzymać! W każdym razie nic, co można legalnie przepiłować.
Jak każdy „przydaś”, podręczna piła ma też ograniczenia. Teoretycznie może być używana przez samotnego jeźdźca, jednak działa dużo szybciej i łatwiej, gdy używają jej dwie osoby. Z innych korzyści: masz zapewniony świetny trening! Lepiej niż na siłowni, bo ćwiczysz w plenerze i nie płacisz za wstęp.
Kilka cennych porad na zakończenie
Nasza nowa zabawka kempingowa składa się zgrabnie w małym woreczku, nie zajmuje prawie wcale miejsca, waży mniej niż 150 g. – i stała się nieodzownym towarzyszem naszych motocyklowych wycieczek kempingowych!
Jeśli zdecydujesz, że taki gadżet przyda Ci się na Twojej następnej wyprawie motocyklowej, pamiętaj, aby zaopatrzyć się w model z wygodnymi uchwytami. Takimi, które można założyć na nadgarstki. Nie wybieraj minimalistycznego modelu z małymi pierścieniami, bo nie spełniają zbyt dobrze swojej roli.
Halloweenowy element grozy w tej historii
Zapomnieliśmy wspomnieć. Zimne piwo idealnie komponuje się z ogniskiem. Jeśli akurat będziesz przemierzać litewski TET, pamiętaj jednak, że w tamtejszych sklepach nie kupisz piwa (ani żadnego alkoholu) po godzinie 15 w niedziele. Nie mów, że cię nie ostrzegaliśmy!