W drodze do Indii – podróż motocyklem przez Bhutan. Pamiętnik podróży.
Podróż motocyklem przez Bhutan to niezapomniana przygoda pełna egzotycznych krajobrazów, krętych górskich dróg i spotkań z niezwykle życzliwymi ludźmi. Razem z Jurkiem, wyruszamy wcześnie rano z Gauwahati, aby uniknąć upału i dotrzeć do granicy Bhutanu. Po przejściu przez formalności celne i imigracyjne, ruszyliśmy w kierunku malowniczych miejsc, takich jak Trashigang i Mongar.
W trakcie podróży mamy okazję zatrzymać się w buddyjskim klasztorze, uczestniczyć w ceremonii Puja i zwiedzać imponujące dzongi. Przejeżdżaliśmy przez najwyższe przełęcze Bhutanu, podziwiając zapierające dech w piersiach widoki. Mimo wyzwań, takich jak mgła, osuwiska ziemi i roboty drogowe, nasza podróż motocyklem przez Bhutan zakończyła się sukcesem.
Podróż motocyklem do granicy z Bhutanem
Wyruszamy z Gauwahati wcześnie rano. Chcemy uniknąć upału, a do granicy bhutańskiej mamy 100 km. W Indiach taka odległość to około trzy godziny jazdy. Przejeżdżamy przez małe, bambusowe wioski i dżunglę. Na szczęście ruch jest niewielki. Tylko na mostach robi się tłoczno. Po 50 km droga z krajowej zmienia się w wąską, lokalną. Mijane wioski są coraz bardziej klimatyczne. Przejeżdżamy obok plantacji herbaty. Na 30 km przed granicą asfalt znika. Razem z rikszami i rowerami jedziemy po szutrowej drodze.
5 km przed granicą natykamy się na mały budynek ze znakiem „Indian Customs”. Musimy rozliczyć karnety CPD. Celnicy nigdy wcześniej nie widzieli tych dokumentów. Proponujemy, że wypełnimy wszystko sami, a oni tylko podpiszą i przystawią pieczątki. Po 20 minutach wszystko jest załatwione. Ruszamy w poszukiwaniu „Indian Immigration”. Niestety, po drodze nie ma żadnego urzędu imigracyjnego. Bhutańczycy mówią nam, że musimy wrócić 7 km do mostu, gdzie jest mała budka. Wracamy z uśmiechem obok indyjskich celników i jedziemy w stronę mostu.
Znajdujemy budkę przed mostem. Znak „Indian Immigration” leży przewrócony wśród palm. Po 20 minutach przychodzi uśmiechnięty Hindus, ubrany w koszulkę na ramiączka i krótkie spodenki. Wspólnie wbijamy pieczątki do paszportów i wypełniamy papiery. Wszystko przebiega sprawnie i w przyjacielskiej atmosferze. W końcu możemy przejść na bhutański punkt kontrolny. Po bhutańskiej stronie witają nas urzędniczki w ludowych strojach. Pytają „Where is your guide?”.
Granica Bhutanu – podróż motocyklem przez Bhutan
Musisz wiedzieć, że Bhutan można zwiedzać tylko z przewodnikiem, ale my mamy wszystkie wymagane pozwolenia. Dzięki panu Kinley Tshering, który prowadzi firmę turystyczną organizującą wtedy m.in. wycieczki po Bhutanie na KTMach, wszystko jest w porządku.Pan Kinley sam jest motocyklistą, więc doskonale rozumie nasze potrzeby oraz punkt widzenia. Urzędniczki nie mogą uwierzyć, że jedziemy sami, na motocyklach, w dodatku od wschodu. Teoretycznie turyści mogą wjeżdżać do Bhutanu od zachodu, a wschodnią granicę mogą pokonywać, tylko wyjeżdżając z kraju. Mówimy, że spotkamy przewodnika w następnym dużym mieście. Panie dzwonią do swojego przełożonego. Po sprawdzeniu dokumentów dostajemy bhutańskie wizy i słyszymy „Welcome to Bhutan”.
Przejazdy przez Bhutan na motocyklu
W 2012 roku zaczęłam organizować różnego rodzaju wyprawy do Bhutanu w ramach ścisłej współpracy z Panem Kinleyem Tsjeringiem.
Ta przyjaźń i współpraca trwa do dziś. Początkowo były to przede wszystkim wyprawy kulturoznawcze, samochodowe i trekkingi. Od 2024 roku zaczęły się również wyprawy motocyklowe. To niesamowite przeżycie móc przejechać Bhutan na motocyklu, który daje możliwość dotarcia do wielu „ukrytych zakamarków”.
Najbliższa motocyklowa / samochodowa wyprawa do Bhutanu jest planowana na październik 2024.
Szczegóły dostępne są tutaj:
https://motobirds.com/product/bhutan-10-18-10-2024/
Jesteś ciekawy, jak wygląda ostatnie Shangri La? Zapraszamy! Wcale nie musisz jeździć na motocyklu.
Tajemnicza brama z napisem “Bhutan” zostaje dla nas otwarta. Wjeżdżamy do kraju Grzmiącego Smoka! Wszyscy machają nam na pożegnanie. Mieszkańcy Bhutanu noszą tradycyjne stroje, a domy są zdobione buddyjskimi motywami. Kraj wygląda egzotycznie i pięknie. Niedaleko za granicą trafiamy na pierwszy punkt kontrolny. Znowu pytają o przewodnika. Nasza odpowiedź zostaje zaakceptowana i dostajemy kolejną pieczątkę.
Podróż motocyklem przez Bhutan – Kraj Grzmiącego Smoka
Kraj Grzmiącego Smoka, czyli Bhutan, to niewielkie państwo położone w Himalajach między Indiami a Chinami. Jest znany z wyjątkowej polityki Szczęścia Narodowego Brutto, która kładzie nacisk na zrównoważony rozwój, ochronę środowiska i dobrostan obywateli, zamiast na wskaźniki ekonomiczne. Bhutan zachwyca malowniczymi krajobrazami, górskimi klasztorami i bogatą kulturą buddyjską. Królestwo to utrzymuje tradycyjne wartości i styl życia, co sprawia, że jest unikalnym miejscem na mapie świata.
Zaraz za granicą zaczynają się góry. Droga jest bardzo kręta i wąska. Asfalt jest w miarę dobry, ale co jakiś czas musimy przeprawiać się przez błoto po osuwiskach ziemi. Tydzień przed naszym przyjazdem do Bhutanu było trzęsienie ziemi – 6,5 stopni w skali Richtera. Widać, że prace naprawcze cały czas trwają. Ponieważ przekraczamy granicę wcześnie, postanawiamy dojechać tego dnia do Trashigang. Jazda przez góry jest fantastyczna. Zatrzymujemy się tylko na zdjęcia. Ruch jest minimalny, co nie jest dziwne, biorąc pod uwagę, że populacja Bhutańczyków liczy zaledwie 750 tys.! Temperatury w końcu stały się przyjemne do jazdy – upały pozostały gdzieś w dolinach.
podróż motocyklem przez Bhutan – Trashigang
Trashigang to jedno z dzongkhagów (dystryktów) w Bhutanie, położone we wschodniej części kraju. Jest to jeden z najważniejszych regionów, znany z malowniczych krajobrazów i bogatej kultury. Stolica dystryktu, również nazywana Trashigang, jest jednym z najstarszych miast w Bhutanie. W regionie znajduje się wiele tradycyjnych klasztorów buddyjskich, z których najbardziej znanym jest Trashigang Dzong, imponująca forteca zbudowana w XVII wieku. Trashigang jest także ważnym ośrodkiem edukacyjnym, z kilkoma znaczącymi szkołami i uczelniami, przyciągającymi studentów z całego Bhutanu.
Podróż motocyklem przez Bhutan – nocleg w buddyjskim monasteru
Na 80 km przed Trashigang zaczyna padać. To pierwszy deszcz, jaki nas spotyka od dawna. Robi się ciemniej szybciej niż się spodziewamy. Jesteśmy zmarznięci i przemoczeni. 20 km przed Trashigang, w miasteczku Kanglung, zatrzymujemy się przed bramą pięknie wyglądającego buddyjskiego monasteru. Wjeżdżamy i pytamy o nocleg. Mnisi bez wahania zgadzają się nas przenocować.
W Bhutanie nie ma co prawda zwyczaju nocowania w klasztorach, ale postanawiamy spróbować. Parkujemy motocykle i idziemy do pierwszych napotkanych mnichów. Musimy wyglądać jak obraz nędzy i rozpaczy: przemoczeni i wymęczeni. Dostajemy pokoik, materace i kaloryfer. Mnisi serwują nam ciepłą herbatę z mlekiem i tradycyjny bhutański obiad (między innymi czerwony ryż).
Buddyjskie święto Puja i Dzong w Bhutanie
Mnisi są bardzo życzliwi. Szybko zaczynamy rozmowy o życiu, zwyczajach i różnicach w naszych religiach. Mnich Kuenga Penjor opowiada nam o buddyzmie. W monasterze trwa buddyjska Puja. Kuenga tłumaczy, na czym polega to święto. Oprowadza nas po monastyrze i mówi, że możemy oglądać obchody święta, kiedy tylko chcemy. W monasterze zebrało się mnóstwo ważnych osobistości z całego Bhutanu. Każdy bierze czynny udział w obchodach święta.
To była niesamowita noc, pełna modłów i muzyki. Rano mnisi zapraszają nas na śniadanie. Szkoda nam wyjeżdżać. To jedno z najbardziej niezapomnianych przeżyć podczas całej sześciomiesięcznej. Mamy dużo szczęścia, że tak padało poprzedniego wieczora i zatrzymaliśmy się w Kanglung, a nie pojechaliśmy od razu do Trashigang.
Puja to ważny rytuał buddyjski, polegający na składaniu ofiar i modlitw w celu wyrażenia czci, wdzięczności i prośby o błogosławieństwo. Ceremonia może obejmować ofiarowanie kadzideł, kwiatów, jedzenia i świateł, a także recytację mantr i śpiewy. Puja odbywa się zarówno w klasztorach, jak i w domach wiernych, odgrywając kluczową rolę w codziennym życiu i praktykach duchowych buddystów.
Do Trashigang dojeżdżamy wcześnie i mamy czas na zwiedzanie miasta i jego pięknego dzongu. Dzongi pełnią funkcje religijne, administracyjne i obronne. Są imponującymi kompleksami z masywnymi murami, wieżami i dziedzińcami. Wewnątrz znajdują się świątynie, klasztory oraz biura rządowe. Dzongi odgrywają kluczową rolę w życiu społecznym i kulturalnym Bhutanu, będąc miejscami ważnych ceremonii i festiwali. Takich budowli nie ma nigdzie poza Bhutanem. Są ogromne i położone w spektakularnych miejscach, np. nad urwiskami. Dzong W Trashigang jest pierwszym, który udaje nam się w życiu zobaczyć.
Podróż motocyklem przez Bhutan – droga do Mongar
Po krótkiej wizycie w miasteczku ruszamy stromą i krętą drogą w dół doliny. Na kolejnym punkcie kontrolnym znowu pytają o przewodnika, ale wszystko idzie gładko. Okazuje się, że monastyr, do którego chcemy jechać, nie jest objęty naszym pozwoleniem. Udaje się przekonać pana na punkcie kontrolnym, że zostawimy mu pozwolenie, zwiedzimy monastyr i wrócimy najszybciej jak się da, tak że nikt nas nie zauważy. Pan się zgadza.
Dojeżdżamy do malowniczej Gom Kora. Po odebraniu pozwolenia ruszamy dalej, w stronę Mongar. Po drodze chcemy zobaczyć jeszcze jeden monastyr – Drametse. To jeden z ważniejszych monastyrów we wschodnim Bhutanie. Trzeba się wspiąć ponad 800 metrów stromą szutrówką. Mamy więc trochę „bhutańskie offa”. Podjazd nie jest łatwym zadaniem ale było warto. Monastyr wygląda bajkowo. Zwiedzamy kaplice i obserwujemy życie mnichów.
Zjeżdżamy tą samą szutrówką na dół. Zjazdy są trudniejsze niż podjazdy, ale udaje się pokonać 18 km bez niespodzianek. Dalej jedziemy główną, wąską asfaltówką. Jazda jest wspaniała, same serpentyny. Do Mongar dojeżdżamy pod wieczór. Nie możemy spać w dzongu, więc zatrzymujemy się w hotelu. Spotykamy tam pierwszych turystów – parę Szwajcarów.
Gom Kora to ważne miejsce pielgrzymkowe w Bhutanie, położone w regionie Trashigang. Jest to malowniczo usytuowany kompleks świątynny nad rzeką, otoczony skałami i bujną roślinnością. Gom Kora jest znane z pięknej świątyni, w której według legendy medytował Guru Rinpocze. Każdego roku odbywa się tu festiwal, przyciągający licznych pielgrzymów i turystów, którzy przybywają, aby uczestniczyć w ceremoniach, tańcach maskowych i modlitwach.
Podróż motocyklem przez Bhutan – droga do Bhumtang
Mongar to ostatnie miasto we wschodnim Bhutanie, które odwiedzamy. Z Mongar jedziemy do Bhumtang (inaczej Jakar) w centralnym Bhutanie. Musimy przejechać przez jedne z najwyższych przełęczy w całym kraju – Trumshing La (3750 m n.p.m.) i Sheytang La (3596 m n.p.m.). Trumshing La wyraźnie oddziela centralną część kraju od wschodniej. Na 84 km pokonujemy 3200 metrów różnicy wzniesień.
Droga prowadzi przez zielone pola ryżowe i dżunglę. Widzimy sporo małp skaczących w zielonej gęstwinie. Przed Trumshing La zatrzymujemy się w małej wiosce Sengor na lokalny lunch. Spotykamy inżyniera budującego drogi w Bhutanie. Po jakimś czasie podjeżdża kilka motocykli marki Royal Enfield Bullet. Spotykamy sympatycznych Hindusów z Hyderabad, robiących pionierski przejazd przez Bhutan. Są zdziwieni, że udało nam się wjechać do Bhutanu od wschodu. Według nich to było niemożliwe! Na pogaduchach podróżniczo – motocyklowych spędzamy ponad godzinę i ruszamy dalej.
Na przełęczy spotykamy Szwajcarów z Mongar. Zapraszają nas na herbatę i ciastka. To piękne miejsce na postój, z widokiem na dolinę i ośnieżone góry w oddali. Za Trumshing La przyroda zmienia się zupełnie. Znika dżungla, pojawiają się drzewa iglaste. Nawet domki zmieniają swój wygląd, pojawia się więcej drewnianych elementów.
Na zboczach doliny widzimy jeszcze więcej monastyrów. Większość jest w mało dostępnych miejscach, bez dojazdu. Jedynie monastyr w Ura jest blisko drogi. Na przełęczy Sheytan La tubylcy budują czorten. Zatrzymują przejeżdżających i zbierają datki na budowę. Oczywiście dorzucamy się do tego celu.
Czorteny w Bhutanie
Czorten, znany również jako stupa, to buddyjska struktura sakralna w Bhutanie, symbolizująca oświecenie Buddy. Zbudowany na planie kwadratu z kopulastą górną częścią, czorten często zawiera relikwie, święte teksty i symbole religijne. Pełni funkcję miejsca medytacji i modlitwy, a także jest obiektem pielgrzymek. Czorteny są powszechnie spotykane w całym Bhutanie, zarówno w miastach, jak i w odległych górskich rejonach.
Z przełęczy do Bhumtang (Jakar) jest już blisko. Bhumtang to religijne serce kraju, z mnóstwem ciekawych rzeczy do zwiedzania. Ponieważ jest już późno, zwiedzanie zostawiamy na następny dzień. Znajdujemy przytulny, nieturystyczny hotelik na noc. Wieczorem odwiedza nas grupa motocyklistów z Kalkuty z klubu Eastern Bulls. Spędzamy cały wieczór na rozmowach. Fajne są takie spotkania.;)
Bumthang region w środkowym Bhutanie
Bumthang to malowniczy region w środkowym Bhutanie, uważany za duchowe serce kraju. Składa się z czterech dolin: Chokhor, Tang, Ura i Chhume, które są znane z licznych świątyń, klasztorów i historycznych miejsc. Bumthang jest również ważnym ośrodkiem rolniczym, słynącym z produkcji miodu, sera i jabłek. Region przyciąga turystów i pielgrzymów swoim pięknem, bogatą kulturą oraz tradycyjnymi festiwalami, takimi jak Jambay Lhakhang Drup i Przewodnik Świateł.
Droga do Trongsa – podróż motocyklem przez Bhutan
Ponad połowę dnia spędzamy na zwiedzaniu okolic Bumthang (Jakar). Jest tu mnóstwo rzeczy do oglądania i pewnie można by spędzić tu tydzień. Ograniczamy się do dzonga i monastyrów, do których można dojechać. Zwiedzamy pięć gomp i monastyrów, należących do najstarszych i najważniejszych w Bhutanie. Okolice Bhumtang to serce buddyzmu w Bhutanie i widać to gołym okiem.
Spotykamy już kilku turystów. To znak, że od Bumthang na zachód zaczynają się turystyczne rejony kraju. Turystów jest stosunkowo mało, ale na wschodzie nie było ich w ogóle.
Z Bumthang do Trongsa mamy tylko 65 km. Trasę pokonujemy sprawnie po południu. Zdążamy jeszcze na zachód słońca do dzongu w Trongsie. Dzong w Trongsie jest malowniczo położony wysoko nad doliną. Znajdujemy mniej turystyczny hotelik niż poprzedniej nocy. Kiedy zamawiamy bhutańskie jedzenie, właściciel nie może uwierzyć. Pyta, czy na pewno tego chcemy, bo to przecież bhutańskie, nie europejskie. Oczywiście chcemy, i to okazuje się świetnym wyborem. Całość popijamy bhutańskim piwem Red Panda (lokalny weiss bier) i Druk 11000 (jasne piwo).
podróż motocyklem przez Bhutan – Droga z Trongsa do Punakha
Z Trongsa jedziemy do Punakha, religijnej, letniej stolicy kraju. Po drodze pokonujemy przełęcz Pele La (3390 m n.p.m.). Przełęcz okazuje się barierą oddzielającą różne ekosystemy. Z lasów iglastych wjeżdżamy w lasy mieszane. Z przełęczy widać ośnieżony Jomolhari (7314 m n.p.m.), najwyższy szczyt położony w całości w Bhutanie.
Za przełęczą skręcamy do doliny Phobjika, gdzie chcemy zobaczyć słynną Gangtey gompę. Mamy szczęście, bo w gompie właśnie trwa lokalny festiwal. Na dziedzińcu zbierają się mieszkańcy całej doliny, ubrani w piękne, tradycyjne stroje. Oglądamy tańce w maskach i różne przedstawienia przygotowane przez mnichów. Takie lokalne festiwale to wydarzenia jedyne w swoim rodzaju – niezapomniane przeżycie.
Naładowani pozytywną energią, po kilku godzinach podziwiania lokalnych występów ruszamy do Punakha. Dzong w Punakha robi na nas ogromne wrażenie. To najpiękniejsza budowla w całym Bhutanie. Położony w punkcie zbiegu rzeki Matki i rzeki Ojca, z trzech stron otoczony krystalicznie czystą wodą. Główne wejście prowadzi przez tradycyjny most. Historię dzongu opowiada nam policjant, który twierdzi, że wie więcej niż przewodnicy.
Wieczorem rozbijamy namiot nad brzegiem rzeki Matki. Znajdujemy piękny, mały las, oddzielony od drogi i nad samą rzeką. To idealne miejsce na camping. Rozpalamy ognisko i delektujemy się bhutańskim piwem. Tęsknimy tylko za polskimi kiełbaskami. 🙂
Podróż motocyklem przez Bhutan – przeprawa z Punakha do Thimphu
Drogę z Punakha do Thimphu pokonujemy dwa razy szybciej niż przewidywaliśmy. W tej części kraju drogi są szersze niż na wschodzie. Można jechać szybciej i nie bać się czołówek. Ilość jeepów z turystami radykalnie się zwiększa. Zbliżamy się do jedynego lotniska w Bhutanie, przy Paro. Po drodze zdobywamy przełęcz Dochu La (3140 m n.p.m.).
Zwiedzamy monastyr na przełęczy i kręcimy się pomiędzy czortenami. Przeszkadzają nam trochę hinduscy turyści. Skończył się nam monopol na zwiedzanie. Nie jesteśmy już sami, ale nadal jedyni bez przewodnika i na motocyklach. Hindusi pytają, czy mój motocykl jest z West Bengal (regionu Indii przylegającego do Bhutanu). Mam rejestrację WB, jak wszyscy w West Bengal, ale wielkość i rodzaj motocykla wzbudzają podejrzenia 🙂
Thimphu stolica Bhutanu
Thimphu to stolica i największe miasto Bhutanu, położone w zachodniej części kraju. Jest politycznym, ekonomicznym i kulturalnym centrum Bhutanu, łączącym nowoczesność z tradycją. W Thimphu znajduje się wiele ważnych instytucji, w tym pałac królewski, Tashichho Dzong – siedziba rządu, oraz liczne świątynie i muzea. Miasto słynie z ciekawych krajobrazów, tradycyjnej architektury, będąc popularnym celem turystycznym.
Thimphu nie robi na nas najlepszego wrażenia. Jak każda stolica, jest większe i bardziej ruchliwe niż inne miasta w Bhutanie. Nie ma tu sielskiego klimatu. W Thimphu urzęduje król Bhutanu i najwyższe władze kościelne. Dzong w Thimphu jest gigantyczny. Największą atrakcją jest weekend market, gdzie ludzie z całej doliny sprzedają swoje towary .W Thimphu jesteśmy akurat w sobotę, także udało nam się zajrzeć na targ.
Wieczorem spotykamy się z Wangmo, która pracuje z Panem Kinley Tshering. Niestety, Pan Tshering jest poza Bhutanem. Dzięki nim mogliśmy przejechać przez praktycznie cały Bhutan na naszych “Afryczkach”. Wangmo zabiera nas do lokalnej knajpy, gdzie objadamy się bhutańskimi smakołykami. Jurek ryzykuje degustację potraw z serii „ostre” (a “ostre” w Bhutanie oznacza piekielnie ostre). Ja nie daję rady.
Z Thimphu do Paro – motocyklem przez Bhutan
Z Thimphu do Paro jedzie się bardzo szybko. Część trasy to dwupasmówka. Cieszymy się serpentynami bez obaw o piasek, ciężarówki czy kamienie. Thimphu i Paro to najbardziej turystyczne miejsca w Bhutanie. Nie do końca takie, jak lubimy najbardziej. Paro zwiedzamy po południu. Prosto z Thimphu jedziemy do słynnego monastyru „Tiger’s Nest”.
Tiger’s Nest, znany również jako Paro Taktsang, to jedno z najbardziej znanych i malowniczych miejsc w Bhutanie. Jest to klasztor buddyjski zbudowany na klifie, około 900 metrów nad doliną Paro. Legenda głosi, że Guru Rinpocze, który wprowadził buddyzm do Bhutanu, przybył tu na grzbiecie tygrysicy i medytował w jednej z jaskiń. Klasztor, składający się z kilku świątyń, jest celem licznych pielgrzymek oraz popularną atrakcją turystyczną, przyciągającą swoją niezwykłą lokalizacją i duchową atmosferą.
To najbardziej spektakularny i znany monastyr w Bhutanie. Jest dosłownie zawieszony na skałach. Wygląda jak przylepiony do pionowego, skalnego zbocza. Do monastyru nie ma dojazdu. Z leśnego parkingu trzeba podejść ponad 900 m do góry. Ścieżka jest stroma. Każdy turysta, który przyjeżdża do tego kraju i chce zobaczyć ten monastyr, musi pokonać to podejście. Zaparkowaliśmy motocykle i ruszyliśmy na trekking.
Podchodzenie idzie mi nie najlepiej. Muszę przyznać, że ciągłe siedzenie na motocyklu przez ostatnie pięć miesięcy pogrążyło moją kondycję. Jurkowi idzie lepiej. Wyprzedzamy większość podchodzących, ale momentami łapię sporą zadyszkę. Widok monastyru zawieszonego nad urwiskiem jest jednak wart całego zmęczenia. To magiczne miejsce i nawet bardzo duża ilość turystów nie są w stanie tego zepsuć.
W drodze powrotnej spotykamy pierwszego Polaka w Bhutanie. A na dole czeka nas miła niespodzianka. Kierowcy turystycznych jeepów umyli nasze motocykle. Deja vu – zupełnie tak jak wcześniej w Turcji! To miłe i niesamowite. Dwa różne kraje, religie i ludzie, a taka sama niespodzianka. Można zadać pytanie – co łączy Turcję z Bhutanem…
Po południu zwiedzamy pozostałe atrakcje Paro, w tym kolejny spektakularny dzong. Wieczorem zaczyna padać deszcz. Zaszywamy się na piwie w hostelu. W biesiadzie towarzyszą nam… Czesi 🙂
Podróż motocyklem przez Bhutan – trasa do Phuntsoling
Pobyt w Bhutanie mija szybko. To piękny kraj o bogatej kulturze i wielu zabytkach. Bhutańczycy dbają o swoją kulturę na każdym kroku. Niestety, musimy pożegnać Paro i Bhutan, i pędzić na granicę. 5 października kończy się nam wiza. Większość trasy do Phuntsoling (miasta granicznego z Indiami) mija sprawnie.
Ostatnie 70 km to walka z robotami drogowymi i osuwiskami ziemi. Mgła jest gęsta i pada deszcz. Warunki nie zmuszają Bhutańczyków i Hindusów do włączenia świateł. Co chwila wyłania się tuż przed motocyklem jakiś pojazd. Droga jest wąska i bez barierek. Te ostatnie 70 km dają nam w kość.
Przejście graniczne w Phuntsoling
Przejście graniczne w Phuntsoling jest symboliczne. Bhutańczycy i Hindusi przechodzą bez kontroli. My musimy stemplować paszporty. Zajmuje to pięć minut i jesteśmy w Indiach. Od razu robi się mega-ruch, chaos na drogach i ogólnie dżungla. Znalezienie indyjskiego urzędu imigracyjnego i celnego to wyzwanie. Po kilku rundkach po mieście udaje się.
Stemplowanie paszportów i karnetów CPD idzie sprawnie. Celnicy są bardziej obeznani niż na wschodniej granicy. Na noc zostajemy w Jaigaon, czyli indyjskiej części Phuntsoling. Tęsknimy za indyjskim jedzeniem i od razu zamawiamy ulubione potrawy: palak paneer i lassi. Teraz na nowo musimy przyzwyczajać się do indyjskiego stylu jazdy. Mam nadzieję, że jeszcze nie wyszłam z wprawy.
Ciąg dalszy nastąpi…
Dołącz do nas w tej niesamowitej podróży z Polski do Indii. Raz lub dwa razy w miesiącu możesz się spodziewać publikacji kolejnej części naszej przygody. Dzięki temu poczujesz magię tamtych dni, odkryjesz piękno odwiedzonych miejsc i przeżyć wraz z nami wszystkie te niezwykłe chwile. Każdy wpis to nie tylko opowieść o przygodach, ale także o wyzwaniach, które napotkaliśmy na naszej drodze, o ludziach, których poznaliśmy i o kulturach, które mieliśmy szansę zgłębić.
Świat się zmienia, ale wspomnienia z naszych podróży pozostają wieczne. To, co przeżyliśmy, ukształtowało nas i wzbogaciło nasze życie o niesamowite doświadczenia, którymi chcemy się z Tobą podzielić. Każdy odcinek naszej podróży będzie dla Ciebie możliwością przeniesienia się w czasie i przestrzeni, do miejsc pełnych przygód, niespodzianek i pięknych krajobrazów.
Zapraszamy Cię do aktywnego uczestnictwa w tej podróży. Czekamy na Twoje komentarze i refleksje, a może i własne opowieści z podróży! Twoja historia może być inspiracją dla nas i dla innych czytelników. Podziel się z nami swoimi doświadczeniami, spostrzeżeniami i pytaniami. Wspólnie stworzymy społeczność pasjonatów podróży motocyklowych, gotowych dzielić się wiedzą i wspomnieniami. 🙂
Zobacz także
Poznaj wszystkie etapy naszej historycznej wyprawy motocyklowej z Polski do Indii. Czytaj więcej o Motocyklowej Wyprawie do Indii z Aleksandrą Trzaskowską.