Motocyklem przez Indie. Pamiętnik podróży.

wrz 30, 2024

Podróż motocyklem przez Indie i Nepal to wyprawa pełna emocji, trudnych dróg i zapierających dech w piersiach krajobrazów. Wczesny poranek w Nepalu zapowiadał spokojny przejazd, jednak brakujące mosty i chaotyczny ruch w Indiach szybko przypomniały, że w tej podróży nic nie jest pewne. Indie to nie tylko wyzwania na drodze, ale także duchowe doznania, jak rytualne kąpiele pielgrzymów w Gangesie w Haridwarze, czy odkrywanie kolonialnej przeszłości Shimli. Każdy kilometr przybliża nas do niesamowitych Himalajów, z ich wąskimi, krętymi drogami i majestatycznymi widokami. Po drodze czekają na nas buddyjskie klasztory, strome przełęcze i spotkania z lokalnymi mieszkańcami. Ta przygoda pełna jest intensywnych momentów i niezapomnianych wrażeń, które czynią ją jedyną w swoim rodzaju podróżą przez serce Azji.

Przejazd z Nepalu do Indii

Wyruszamy z Hattisar o 6 rano, nie wiedząc, jakie niespodzianki czekają na nas tym razem na trasie. Błoto, które mogło stanowić problem, w większości podeschło, więc przejazd jest stosunkowo łatwy. Największe zaskoczenie czeka nas jednak przy rzece – zamieniła się w niewielki strumień, który łatwo pokonujemy. Dopiero na głównej drodze okazuje się, że nie ma dwóch mostów… Na szczęście rzeki są tego dnia stosunkowo suche, więc udaje nam się je pokonać bez większych trudności.

Po przejechaniu 40 km docieramy do gigantycznej Karnali. W Chisapani czeka na nas miła niespodzianka – nowoczesny most, jeden z najnowocześniejszych w Nepalu. Na szczęście nie musimy martwić się o jego stabilność. Do granicy z Indiami mamy jeszcze około 100 km. Granicę przekraczamy na mało uczęszczanym przejściu Mahendranagar – Banbasa. Nepalska część odprawy zajmuje nam zaledwie 15 minut, choć Jurek nawet nie zauważa biura odprawy celnej, więc musimy wracać. Odprawa po stronie indyjskiej trwa nieco dłużej, około pół godziny, ale przebiega bez problemów.

GRANICA NEPAL INDIE

Różnice w stylu jazdy na drogach

Styl jazdy na drogach indyjskich nie różni się znacznie od tego w Nepalu, może poza tym, że ciężarówki i samochody osobowe czują się tu bardziej bezkarne i nigdy nie ustępują miejsca. Motocykle mają trochę lepiej – nie wciskają się tak bezczelnie przed przednie koło jak w Nepalu. Ruch jest jednak bardzo duży, więc trzeba naprawdę uważać, zwłaszcza na wszędobylskie zwierzęta, do których zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Jeździ się tu ciężko, ale chyba większy szok przeżyliśmy w Iranie. Może to kwestia ilości przejechanych kilometrów…

Średnia prędkość na indyjskich drogach asfaltowych wynosi 20-30 km/h, więc musimy rozsądnie planować dzienne trasy. Chcemy jak najszybciej dotrzeć do Shimli, a potem w Himalaje indyjskie, więc wybieramy trasę przez Haridwar i Shimlę. Pierwszy nocleg wypada nam w Kashipur, około 150 km od granicy. Miejsce samo w sobie nie jest szczególnie ciekawe, ale po całym dniu jazdy nie mamy już siły jechać dalej. Przynajmniej możemy cieszyć się pysznym indyjskim jedzeniem, co jest miłym akcentem na zakończenie dnia.

Motocyklem przez Indie: Haridwar

Następnym przystankiem na naszej trasie jest święte miasto Hindusów – Haridwar. To tutaj Ganges kończy swój górski bieg i spokojnie rozlewa się na równinę. Tysiące Hindusów pielgrzymują do tego miejsca, aby obmyć się w Gangesie, który tutaj jest jeszcze czysty, i złożyć ofiary za pamięć i pomyślność rodziny. Ganges ma tu jeszcze całkiem mocny nurt, dlatego na obu brzegach rzeki zamocowane są specjalne łańcuchy, których pielgrzymi trzymają się podczas rytualnych ablucji.

Haridwar – Święte Miasto nad Gangesem

Haridwar to jedno z najważniejszych miast pielgrzymkowych w Indiach, położone na prawym brzegu rzeki Ganges, u podnóża Himalajów. Dla Hindusów jest to miejsce niezwykle święte, uważane za bramę do królestwa bogów.

Codziennie wieczorem, po zmroku, nad brzegiem Gangesu odbywają się wspólne modły. Zbierają się wtedy gigantyczne tłumy, a ludzie puszczają na rzekę ofiarne „kwiatki-łódeczki” z zapalonymi świeczkami. Cała rzeka usiana jest tymi „łódeczkami-świetlikami”, co tworzy magiczny widok.

Droga z Kashipur do Haridwar ma jakieś 170 km, co nie wydaje się daleką trasą. Jednak trzeba wziąć poprawkę na indyjski ruch, który przypomina dżunglę, oraz na skomplikowane przejazdy przez większe miasta, gdzie chaos jest jeszcze większy. Nie brakuje również panoszących się zwierząt. Mimo to, jedzie się lepiej niż poprzedniego dnia. Chyba zaczynamy się przyzwyczajać do indyjskich realiów.

Najbardziej doskwiera nam upał – gorąco i wilgotno, nie do wytrzymania. Dopiero wieczorem, podczas modłów nad brzegiem rzeki, robi się przyjemniej. W Haridwarze najbardziej zachwyca nas Har-ki-pairi, miejsce, gdzie Hindusi odbywają rytualne kąpiele w Gangesie. Spędzamy tam kilka godzin, obserwując hinduskie zwyczaje i wieczorne modły. Ilość ludzi, kolorów, dźwięków i śpiewów jest oszałamiająca. Dzięki wizycie w Haridwarze mamy okazję poczuć prawdziwy, hinduski klimat, jakiego wcześniej nie doświadczyliśmy.

haridwar - ganges
haridwar - ganges
haridwar - ganges
haridwar - ganges

Har-ki-Pairi Święte Miejsce

Har-ki-Pairi to jedno z najbardziej świętych miejsc w Haridwarze, Indiach. To ghat nad brzegiem rzeki Ganges, gdzie wierni z całego kraju przybywają, aby obmyć się w świętych wodach rzeki, wierząc, że to przynosi duchowe oczyszczenie. Codziennie wieczorem odbywa się tu widowiskowa ceremonia aarti, podczas której tysiące ludzi modli się i puszcza na rzekę zapalone lampki na małych łódeczkach z kwiatów. To miejsce jest pełne duchowej atmosfery i jest ważnym celem pielgrzymek.

Motocyklem przez Indie – podróż  Z Haridwar do Shimla

Z Haridwar ruszamy prosto do Shimla. Opuściliśmy już region Uttaranchal i przenieśliśmy się do Himachal Pradesh. Na pewno jeszcze kiedyś wrócimy do Uttaranchal, by eksplorować niezwykle zielone Himalaje Garhwalu i odwiedzić święte miejsca hinduizmu, takie jak Char Dham.

Shimla to miasto o ogromnym znaczeniu historycznym. Przez prawie sto lat, od połowy XIX do połowy XX wieku, była letnią stolicą Indii. To tutaj, podczas upalnych miesięcy, przenosił się cały rząd indyjski i podejmowano kluczowe decyzje. To również tu został podpisany pakt o rozdziale Indii na Indie i Pakistan. Całe miasto ma mocno kolonialny wygląd, a wszędzie widać brytyjski styl. Najbardziej charakterystycznym budynkiem jest zamek w stylu szkockim, który był kiedyś letnią rezydencją wicekróla Indii. Obecnie mieści się tu instytut naukowy.

Shimla jest położona na stromym zboczu, dlatego w mieście są publiczne windy, które ułatwiają poruszanie się z dolnej do górnej części. Widoki na okoliczne góry są przepiękne. Droga do Shimli mocno nas jednak zmęczyła. Po wyjeździe z Haridwaru musieliśmy przejechać przez zatłoczoną stolicę regionu – Dehra Dun, gdzie prawie nie było znaków. Potem, zupełnie nagle, wjechaliśmy w góry, co było dla nas miłą niespodzianką. Ruch na drodze znacznie zmalał, a upał stał się mniej dotkliwy. Droga zrobiła się kręta i bardzo wąska, co zmuszało nas do dużej ostrożności, zwłaszcza przy mijaniu samochodów, autobusów i ciężarówek z naprzeciwka. Często mijanki odbywały się na milimetry.

Himalaje po indyjskiej stronie są zupełnie inne niż te, które widzieliśmy w Tybecie. Tutaj są to bardzo zielone góry o stromych zboczach, porośniętych drzewami. W Tybecie nie było ani jednego drzewa, co tworzy zupełnie inny krajobraz.

Shimla
Motocyklem przez Indie - podróż  Z Haridwar do Shimla

Górskie krajobrazy – z Shimla do Sarahan

Z Shimla zaczyna się prawdziwie górska droga. Ilość zakrętów z przepaściami tuż obok, podjazdów i zjazdów jest zaskakująco duża. Jazda jest przednia, z jednego zakrętu w drugi. Asfalt jest całkiem przyzwoity, a ruch znośny. Po pokonaniu kilku pasm mniejszych gór zjeżdżamy do doliny rzeki Satledź, gdzie ponownie robi się gorąco. Na tym odcinku droga prowadzi wzdłuż rzeki. Ostatnie 20 km to stromy podjazd na wysokość kilkuset metrów.

Naszym celem jest małe miasteczko Sarahan, niegdyś letnia rezydencja maharadżów z Busharu. Znajduje się tu tajemnicza świątynia Bhimkali, mająca ponad 800 lat. Świątynia jest zbudowana w stylu typowym dla doliny Kinnaur, z układanych na przemian warstw drewna i kamienia, co chroni ją przed trzęsieniami ziemi. Z okien hoteliku, w którym się zatrzymujemy, mamy zapierający dech w piersiach widok na całą dolinę.

Świątynia hinduistyczna Bhimkali 

Świątynia Bhimkali to starożytna, ponad 800-letnia świątynia hinduistyczna położona w Sarahan, w stanie Himachal Pradesh, Indie. Zbudowana w unikalnym stylu architektonicznym z kamienia i drewna, jest poświęcona bogini Bhimakali, jednej z form Bogini Kali. Świątynia jest ważnym miejscem pielgrzymek, znanym z mistycznej atmosfery i spektakularnych widoków na Himalaje.

Motocyklem przez Indie: trasa z Sarahan do Kalpa

Trasa z Sarahan do Kalpa to wyjątkowo emocjonujący odcinek. Połowa drogi wiedzie wąziutką ścieżką wyżłobioną w skale, kilkaset metrów nad lustrem rzeki Satledź. Z jednej strony droga graniczy z litą skałą, a z drugiej z pionową przepaścią. Jazda po takim terenie mocno podnosi poziom adrenaliny, zwłaszcza przy mijaniu innych pojazdów.

Druga część trasy to jazda przez „plac budowy”. Na długości kilkudziesięciu kilometrów realizowany jest projekt budowy kilku zapór na rzece Satledź. Droga jest tu szersza i niżej położona, ale nie ma asfaltu, więc musimy zmagać się z lekkim błotem, które zostawiają ciężarówki.

Krajobraz doliny zmienia się diametralnie – z nietkniętych cywilizacją, zielonych gór, w industrialną budowę. Jurek jest zachwycony i z zaciekawieniem obserwuje wszystkie maszyny i rozwiązania techniczne. Ja jednak tęsknię za zielonymi widokami. W Rekong Peo, jednym z większych miast w dolinie Kinnaur, załatwiamy Inner Line Permit, niezbędny do przejazdu przez strefę graniczną z Tybetem. Z Rekong Peo jedziemy stromą, wąską i krętą drogą do małej miejscowości Kalpa.

Kalpa urzeka nas swoim pięknym widokiem na pobliski Kinnaur Kailash. W miasteczku obok siebie stoją buddyjska i hinduska świątynia, które współistnieją w harmonii. Znajdujemy świetne miejsce na nocleg, skąd z okna możemy podziwiać całą dolinę i Kinnaur Kailash.

Inner Line Permit (ILP) to specjalne zezwolenie wymagane od obcokrajowców i niektórych obywateli Indii do odwiedzenia wybranych obszarów przygranicznych w Indiach. ILP jest obowiązkowy w regionach takich jak Arunachal Pradesh, Nagaland, Mizoram, czy części Sikkimu i Ladakhu. Celem ILP jest ochrona delikatnych stref przygranicznych oraz kulturowych i ekologicznych zasobów tych obszarów. Aby uzyskać ILP, należy złożyć wniosek w odpowiednich urzędach administracyjnych lub online, podając plan podróży i inne niezbędne dokumenty.

Motocyklem przez Indie: trasa z Sarahan do Kalpa
Motocyklem przez Indie: trasa z Sarahan do Kalpa
Motocyklem przez Indie: trasa z Sarahan do Kalpa
Motocyklem przez Indie: trasa z Sarahan do Kalpa

Droga z Kalpa do Tabo – Motocyklem przez Indie

Droga z Kalpa od początku zapowiada się emocjonująco. Wąska ścieżka wyżłobiona w skale, zawieszona nad kilkusetmetrowym urwiskiem nad rzeką, robi ogromne wrażenie. Brak barierek dodaje adrenaliny, a mijanie ciężarówek wymaga sporej zręczności. W połowie dnia wjeżdżamy do Doliny Spiti, gdzie spotykamy innych motocyklistów, głównie Hindusów na Royal Enfieldach. Nasze maszyny wyglądają przy nich jak potężne bestie.

W kilku miejscach droga jest poprzerywana osuwiskami skalnymi, które musimy omijać po karkołomnych objazdach. Na jednym z nich utknęła ciężarówka, która nie mogła podjechać pod stromy odcinek. Wycofanie naszych dużych motocykli Honda Afryka Twin na stromiźnie nie jest łatwe, ale musimy zrobić miejsce. Ciężarówka cofa się dosłownie na milimetry nad urwiskiem, dopiero wtedy możemy zmierzyć się z podjazdem. Po kilkudziesięciu kilometrach stromych serpentyn docieramy do Nako, buddyjskiej wioski położonej na wysokości prawie 4000 metrów.

Jesteśmy bardzo blisko granicy z Tybetem, a wioska i jej mieszkańcy przypominają nam to, co widzieliśmy po drugiej stronie Himalajów. W Nako spotykamy Rosjanina, który od roku mieszka w Indiach. Opowiada nam o swoim życiu w tym kraju. Razem z nim ruszamy dalej. Droga jest karkołomna, znowu zmagamy się z wąską, skalistą ścieżką, prowadzącą stromo w dół. Pod wieczór docieramy do Tabo, miasteczka słynącego z jednego z najważniejszych buddyjskich monasterów w Dolinie Spiti. Monaster ma już tysiąc lat, a niektóre malowidła na ścianach liczą po kilkaset lat. Jest to największy klasztor w całym Spiti. Wieczorem spotykamy Alberto, Włocha podróżującego po Himalajach na Transalpie. Wspólna kolacja szybko zbliża nas do siebie, więc decydujemy się kontynuować podróż razem.

droga-do-tabo
Droga z Kalpa do Tabo - Motocyklem przez Indie

Wspaniałe Monastery w dolinie Spiti 

Monastery w dolinie Spiti to jedne z najstarszych i najważniejszych buddyjskich świątyń w regionie Himalajów. Wśród nich wyróżnia się m.in. Monaster Tabo, znany jako „Ajanta Himalajów”, który liczy sobie ponad 1000 lat i jest jednym z najstarszych działających klasztorów na świecie. Inne znaczące monastery to Monaster Key, położony na stromym zboczu góry, oraz Monaster Dhankar, malowniczo usytuowany na klifie, z którego roztacza się zapierający dech w piersiach widok na dolinę Spiti. Monastery te są nie tylko miejscami modlitwy i medytacji, ale także skarbnicami starożytnych malowideł, rzeźb i rękopisów, które od wieków przyciągają pielgrzymów i podróżników.

Motocyklem przez Indie – z Tabo przez Doliny Spiti i Pin do Kaza

Z samego rana zwiedzamy monaster w Tabo, jeden z najstarszych i największych buddyjskich klasztorów w Spiti. Cały kompleks jest imponujący, a ponad 600-letnie oryginalne malowidła robią ogromne wrażenie. Sympatyczny mnich opowiada nam kilka anegdot z historii klasztoru. Po tak miłym rozpoczęciu dnia pakujemy motocykle i razem z Alberto ruszamy w dalszą drogę.

Po kilkunastu kilometrach docieramy do monasteru Dhankar, położonego wysoko na zboczu doliny, kilka kilometrów od głównej drogi. Strome serpentyny wymagają sporej uwagi, ale widok ze szczytu jest tego wart. Cała wioska na szczycie skały jest wyjątkowa, choć część budynków klasztornych jest zniszczona. Po zwiedzaniu zjeżdżamy do Doliny Pin, zwanej doliną śnieżnego lamparta, która uważana jest za jedną z najpiękniejszych w całych Himalajach Indyjskich.

Na początku doliny zwiedzamy kolejny buddyjski klasztor, a potem rozkoszujemy się widokami i niezbyt trudną terenową drogą. Po około 50 km docieramy do urokliwego miasteczka Mud, gdzie kończy się droga. Dalsza podróż możliwa jest już tylko pieszo. Mud to niewielka miejscowość, składająca się z kilku budynków i knajpek. Największą atrakcją są tu widoki. W jednej z małych knajpek zatrzymujemy się na lunch, gdzie natykamy się na sporą grupę turystów z Izraela.

Podczas powrotu do głównej drogi dolina wydaje nam się jeszcze piękniejsza niż wcześniej. Wieczorem docieramy do Kaza, jednego z większych miasteczek w dolinie. Choć samo miasteczko nie oferuje wiele, postanawiamy zostać na noc i skorzystać z dobrodziejstw cywilizacji, których brakowało nam przez ostatnie dni.

Wizyta w  klasztorze Key

Dzień zaczynamy od wizyty w kolejnym ważnym dla Spiti buddyjskim klasztorze – Key. Tym razem wspinaczka na strome zbocze doliny jest nieco łatwiejsza, serpentyny są łagodniejsze. W klasztorze trafiamy na modlitwę mnichów. Przy buddyjskim mantrowaniu łatwo wpaść w trans. Mnisi częstują nas herbatą z mlekiem i opowiadają historię klasztoru. To bardzo miła, mało turystyczna wizyta.

Klasztor Key (Kye) to największy i najważniejszy buddyjski klasztor w dolinie Spiti, położony na wysokości około 4,166 metrów n.p.m. Został założony w XI wieku i jest jednym z głównych centrów nauk buddyjskich w regionie. Klasztor ma charakterystyczną, warowną strukturę, przypominającą twierdzę, a jego położenie na stromym zboczu góry oferuje spektakularne widoki na okolicę. Wewnątrz klasztoru znajdują się cenne malowidła ścienne, posągi Buddy oraz starożytne rękopisy. To miejsce nie tylko duchowej praktyki, ale także centrum życia kulturalnego i edukacyjnego dla lokalnej społeczności mnichów.

Między klasztorem Key a Losar, gdzie znajduje się policyjny punkt kontrolny, krajobraz przypomina księżycowy pejzaż. Ogromne, suche góry, cienka niebieska linia rzeki w dolinie. Droga momentami biegnie po skalnej półce, choć w większości prowadzi wzdłuż rzeki na dnie doliny. W Losar policja spisuje nasze paszporty. Po wyjeździe z miasteczka zaczynamy wspinaczkę na pierwszą poważniejszą przełęcz – Kunzam Pass (4551 m n.p.m.).

Asfalt szybko się kończy i zaczyna się mozolny, szutrowy, wyboisty i kręty podjazd. Nie jest łatwo, zwłaszcza tam, gdzie trzeba wyprzedzać ciężarówki. Zjazd z przełęczy okazuje się jeszcze trudniejszy – strome i wąskie serpentyny, pełne kamieni i dziur. Ten odcinek trasy nas męczy, choć później okazuje się, że to dopiero początek trudności.

Motocyklem przez Indie - z Tabo przez Doliny Spiti i Pin do Kaza
Motocyklem przez Indie - z Tabo przez Doliny Spiti i Pin do Kaza
Wizyta w  klasztorze Key
Wizyta w  klasztorze Key

Droga nad Jezioro Chandar Tal

Kilka kilometrów za przełęczą skręcamy w boczną, jeszcze mniejszą drogę, prowadzącą do jeziora Chandar Tal. Dziesięć kilometrów, które musimy przejechać, jest naprawdę emocjonujące. To chyba najtrudniejszy odcinek drogi w Indiach, z jakim do tej pory się zmierzyliśmy. Piaszczysta droga wisząca nad przepaścią, rwące potoki przecinające drogę, a na sam koniec strome i piaszczyste serpentyny – to nasza przeprawa na morenę, za którą leży jezioro.

Kiedy docieramy nad jezioro, jesteśmy wykończeni. Okazuje się, że nie możemy dojechać nad sam brzeg – ostatnie 500 metrów trzeba pokonać pieszo. Spacer na koniec dnia nie jest złą opcją. Nad jeziorem zjadamy skromny posiłek w lokalnej dhabie, czyli namiocie serwującym jedzenie. Jezioro jest rzeczywiście urocze, ale decydujemy się rozbić obóz bliżej motocykli, nad rzeką. Nie podoba nam się perspektywa noszenia wszystkich rzeczy nad jezioro. Razem z Alberto rozbijamy dwu-namiotowy camping nad rzeką, na wysokości 4200 m n.p.m.

Wieczorem pojawia się kilka motocykli marki Royal Enfield, które spotkaliśmy wcześniej. Enfieldy pokonują terenowe odcinki dużo wolniej niż my, ale ostatecznie udaje im się dotrzeć. Camping w otoczeniu Himalajów jest klimatyczny, choć w nocy jest rześko. Na szczęście nasze niezawodne śpiwory polskiej firmy Yeti sprawdzają się idealnie.

Motocyklem przez Indie: Podróż z Doliny Spiti do Pang

Opuszczamy Dolinę Spiti i i cały dzień jedziemy przez Dolinę Lahaul. Dolina Lahaul jest jeszcze bardziej dzika i trudniejsza do pokonania niż Dolina Spiti. Góry są bardzo suche, a droga momentami prowadzi przez mocno piaszczyste odcinki. Trudno nawet nazwać to drogą – to raczej wyboiste ślady wyjeżdżone przez ciężarówki i autobusy. Momentami jest naprawdę trudno, zwłaszcza rzeki dają nam w kość. Może nie są głębokie, ale bardzo kamieniste, więc przejazd przez nie wymaga stałego podpierania się nogami i walki z kamieniami na dnie.

Nogi mamy oczywiście przemoczone, ale na szczęście jest bardzo ciepło. W Dolinie Lahaul nie ma monasterów do zwiedzania, podziwia się tylko widoki. Dopiero w Keylong można zobaczyć kilka buddyjskich gomp. Dla nas to bardziej dzień jazdy niż zwiedzania.

Przed Kaylong droga łączy się z głównym szlakiem Manali – Leh. Jakość trasy poprawia się, choć i tak większość drogi jest w remoncie. Na noc zatrzymujemy się na campingu w Jispa, kilkanaście kilometrów za Kaylong. W końcu możemy się umyć w ciepłej wodzie, choć nie pod prysznicem. Wieczorem rozmawiamy z Hindusami podróżującymi na motocyklach marki Royal Enfield Himalayan. W nocy śpimy jak zabici.

Droga nad Jezioro Chandar Tal
Droga nad Jezioro Chandar Tal
Droga nad Jezioro Chandar Tal

Przejazd przez przełęcze Baracha La i Lachalung La

Następny dzień można określić jako dzień przełęczy. Mamy do pokonania cztery spore przełęcze, z których najbardziej spektakularne i najtrudniejsze to Baracha La (4980 m) i Lachalung La (5065 m). Rano ruszamy razem z ekipą jadącą na Royal Enfieldach Himalayanach, które szybko zostają z tyłu. Podjazd na Baracha La jest stosunkowo łatwy i idzie nam szybko. Niestety pogoda się psuje – pojawiają się nieprzyjemne chmury. Nie jest może bardzo zimno, ale w porównaniu do ostatnich dni jest chłodniej.


W Sarchu, za pierwszą przełęczą, jemy lunch w lokalnej dhabie. Spotykamy tam dwójkę Polaków – pierwsi w Indiach! Bardzo miło jest porozmawiać w ojczystym języku. Kolejna przełęcz jest już trudniejsza. Podjazd zaczyna się od 25 serpentyn wydrążonych w skale. Potem robi się trochę łagodniej, ale asfaltu brak. Zjazd z przełęczy jest malowniczy, krajobraz przypomina “himalajską Kapadocję”, więc co chwilę robimy zdjęcia. Za przełęczą meldujemy się na kolejnym punkcie kontrolnym, a stamtąd już niedaleko do Pang, małego miasteczka składającego się z kilku namiotów (dhab), gdzie planujemy nocleg.

Zadekowaliśmy się w przytulnej dhabie i rozmawiamy z Francuzami, którzy w okolicy robią trekkingi. Czekamy na Alberto i lokalną ekipę podróżującą na Royal Enfieldach. Alberto wyjechał później niż my, więc nie jedziemy razem. Pojawia się dość szybko, podobnie jak część Enfieldów. Ostatnie docierają dopiero o 21, czyli po ciemku.

W dhabie śpimy w 10 osób. Początkowo jest rześko (znowu śpimy wysoko), ale obecność dużej liczby osób podgrzewa temperaturę. W nocy zaczyna niestety padać. Pada tu bardzo rzadko, więc namioty nie są zbyt przygotowane na deszcz. Wszystko zaczyna przeciekać po godzinie. Gospodyni przykrywa nas ogromnym płatem folii i tak śpimy do rana – przykryci śpiworami i folią.

Droga nad Jezioro Chandar Tal

Ciąg dalszy nastąpi…

Dołącz do nas w tej niesamowitej podróży z Polski do Indii. Raz lub dwa razy w miesiącu możesz się spodziewać publikacji kolejnej części naszej przygody. Dzięki temu poczujesz magię tamtych dni, odkryjesz piękno odwiedzonych miejsc i przeżyć wraz z nami wszystkie te niezwykłe chwile. Każdy wpis to nie tylko opowieść o przygodach, ale także o wyzwaniach, które napotkaliśmy na naszej drodze, o ludziach, których poznaliśmy i o kulturach, które mieliśmy szansę zgłębić.

Świat się zmienia, ale wspomnienia z naszych podróży pozostają wieczne. To, co przeżyliśmy, ukształtowało nas i wzbogaciło nasze życie o niesamowite doświadczenia, którymi chcemy się z Tobą podzielić. Każdy odcinek naszej podróży będzie dla Ciebie możliwością przeniesienia się w czasie i przestrzeni, do miejsc pełnych przygód, niespodzianek i pięknych krajobrazów.

Zapraszamy Cię do aktywnego uczestnictwa w tej podróży. Czekamy na Twoje komentarze i refleksje, a może i własne opowieści z podróży! Twoja historia może być inspiracją dla nas i dla innych czytelników. Podziel się z nami swoimi doświadczeniami, spostrzeżeniami i pytaniami. Wspólnie stworzymy społeczność pasjonatów podróży motocyklowych, gotowych dzielić się wiedzą i wspomnieniami. 🙂

Zobacz także

Poznaj wszystkie etapy naszej historycznej wyprawy motocyklowej z Polski do Indii. Czytaj więcej o Motocyklowej Wyprawie do Indii z Aleksandrą Trzaskowską.

Subskrybenci newslettera dostają więcej!

Dołącz do Uskrzydlającego Newslettera MotoBirds, a co dwa tygodnie podrzucimy Ci na maila garść praktycznych wskazówek, inspiracje, ciekawe publikacje czy bieżące informacje ofertowe, które sprawią, że będziesz bliżej zrealizowania swoich podróżniczych marzeń.

KOSZYK0
Brak produktów w koszyku!
...
Kontynuuj zakupy